28 Jan
28Jan

Jego imię znaczy “ból”. Nie miał łatwego życia. Pierwsze lata spędził przy via Santa Chiara. Bity, głodzony i poniżany przez ojca, do końca życia będzie mówił o sobie: Sono un gran nulla (Jestem niczym).

Gdy głosił kazania, kościoły pękały w szwach. Wychodzącym rozdawał imaginette, obrazki z krótkimi poradami, które, dziwnym zbiegiem okoliczności, zawsze trafiały do właściwych osób.
Autor modlitwy, dzięki której usłyszało o nim wielu – “Jezu, Ty się tym zajmij.”
Pracował w szpitalu degli Incurabili w tym samym czasie co inny neapolitański święty, doktor Józef Moscati i grał na organach, zwłaszcza wtedy, gdy zakazano mu odprawiania mszy.

W 1907 roku po raz pierwszy trafił przed Inkwizycję z zarzutem wspierania herezji. Nieważne, że na nic nie ma dowodów, samo wezwanie do Rzymu wystarczyło, by od Don Dolindo odwróciła się cała rodzina.
Święte Oficjum przesłuchiwało go kilka razy, w tym czasie przebywał w więzieniu dla kapłanów (za lewym skrzydłem kolumnady Berniniego na Placu św. Piotra). Zarzut? Głoszenie “nowości” takich jak msza w języku narodowym i bez zapłaty czy możliwość codziennego przyjmowania komunii – to, co dziś jest normą.
Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, co dokładnie stało za zakazem odprawiania mszy na prawie 20 lat (z przerwami) i za decyzją o wpisaniu dzieł ojca Dolindo do indeksu ksiąg zakazanych, tuż za pornografią.

Wiele osób dowiedziało się o ojcu Dolindo za sprawą jednej z najkrótszych modlitw “Jezu, Ty się tym zajmij” z 1940 roku. On sam powiedział o niej “Tysiąc modlitw nie jest warta tyle, co ten jeden akt oddania się.”Może i jest to tekst krótki, ale jednocześnie jeden z najtrudniejszych. Dlaczego? Bo w świecie, który z każdej strony krzyczy, że wszystko zależy od nas, trudno przyznać się do bezsilności. Do tego, że coś nas przerosło i że na coś nie mamy wpływu.
Trudność tych słów polega na tym, że wchodzimy w niewiadomą. Nasz plan nie wypalił, więc zgadzamy się, choć nie wiemy na co.
Wbrew pozorom to nie słowa ludzi biernych, ale silnych i ufających, że gdy puszczą ster kontroli, nie utoną. I tylko wtedy to działa.Czy wiem coś o tym? Skąd! Ja ciągle jestem z tych, co to “wiedzą lepiej” i do każdej prośby załączają opis, żeby Nikt “na górze” się nie pomylił i nie dał tego, co nie mieści się w planie.

Każdy puka w płytę spełniając nakaz Don Dolindo: Quando vieni alla mia tomba, tu bussa. Anche dalla tomba ti risponderò: confida in Dio (Kiedy przyjdziesz do mojego grobu, zapukaj, ja nawet zza grobu odpowiem ci: ufaj Bogu).